To było typowe czwartkowe popołudnie w miejskim zoo. Grupy szkolne tłoczyły się wokół wybiegów, robiąc zdjęcia i wskazując z podekscytowaniem. Jednak cała ta ekscytacja szybko zamieniła się w chaos, gdy mały szczeniak shiba inu zerwał się ze smyczy i skierował się prosto do siedliska lwów.
Szczeniak zabłąkał się z odwiedzanej klasy podstawowej, niezauważony przez swojego opiekuna. W ciągu kilku sekund zniknął przez wąską szczelinę w ogrodzeniu w pobliżu wystawy lwów. Zwiedzający krzyczeli, gdy szczeniak bez wahania wbiegł do zagrody.
Wszyscy zamarli. Dorosły lew leżał wewnątrz siedliska, zaledwie kilka stóp od małego intruza. Pracownicy zoo rzucili się na miejsce zdarzenia, przygotowani na najgorsze. Ale to, co wydarzyło się później, wprawiło wszystkich w osłupienie.