Gdy umysł Luki szalał, skonfrontowany z mrożącą krew w żyłach rzeczywistością zbliżającego się niebezpieczeństwa, ogarnęła go fala desperacji i strachu. Perspektywa nagłego zakończenia jego życia w szczękach opiekuńczej matki niedźwiedzicy wydawała się niepojęta po tym wszystkim, przez co przeszli. Serce waliło mu w piersi, gdy skanował otoczenie, desperacko szukając drogi ucieczki, wiedząc w głębi duszy, że ucieczka przed rozwścieczonym niedźwiedziem jest daremna.
W spontanicznym akcie paniki Luka instynktownie sięgnął po rękę sąsiada, szukając pocieszenia i odrobiny otuchy pośród chaosu. Ale gdy już miał wybuchnąć płaczem, na ich oczach nastąpił nieoczekiwany zwrot wydarzeń.