Murat całym sercem zaangażował się w prace remontowe. Biorąc pod uwagę jego doświadczenie w budownictwie, był w stanie samodzielnie zarządzać znaczną częścią projektu, z niewielką pomocą kilku kolegów. Był tak zajęty naprawianiem swojego domu, że na początku nie zdawał sobie sprawy, że coś jest nie tak. Dopiero gdy poszedł nakarmić kurczaki trzeciego ranka remontu, rzeczywistość uderzyła go jak zimna fala.
Niepokojące odkrycie zachwiało jego spokojem. Zaczął liczyć: „Raz, dwa, trzy, cztery…”. Liczenie zatrzymało się nagle na szesnastu. Powinien mieć dwadzieścia pięć kurczaków. Powtórzył liczenie, chodząc nerwowo po podwórku: „Jeden, dwa, trzy… szesnaście”. Ogarnięty frustracją wykrzyknął: „Cholera! Gdzie są moje kurczaki?”, dając upust swojej irytacji w puste powietrze.
W kolejnych dniach zdał sobie sprawę z malejącej liczby kurczaków. Zaczął obsesyjnie liczyć swoje kury każdego ranka, popołudnia i wieczora. Przez pierwsze dwa dni liczba ta utrzymywała się na poziomie szesnastu sztuk. Ale trzeciego dnia jego serce zamarło, gdy zdał sobie sprawę, że zniknął kolejny kurczak. Liczba kurczaków spadła o piętnaście! Co się, u licha, działo?!
Z każdym świtem stado Murata malało. Z piętnastu sztuk zmniejszyło się do czternastu, potem do trzynastu, a po zaginionych kurczakach nie było śladu. Wyglądało to tak, jakby po prostu wyparowały w porannej mgle. Jego frustracja rosła z każdym kolejnym dniem.
Znajome gdakanie, które kiedyś odbijało się echem w jego porankach, powoli zastępowała niesamowita cisza, pozostawiając po sobie niepokojącą pustkę. Wiedział, że musi działać. Musiał dowiedzieć się, dlaczego jego kurczaki znikają. Jaki nieuchwytny drapieżnik może być odpowiedzialny za ten narastający problem?
Rezolutny Murat rozpoczął dokładne badanie swojej posiadłości. Jednak, co rozczarowujące, nie znaleziono żadnych śladów drapieżnika. Zbadał każdy centymetr ziemi w poszukiwaniu śladów kojotów, lisów, a nawet bezpańskich psów. W pewnym momencie podejrzenie padło nawet na psa sąsiada, co doprowadziło do tego, że uporczywie prosił sąsiadów o pozwolenie na przeszukanie ich farmy. Jego wysiłki nie przyniosły jednak żadnych rezultatów. Gdyby winny był drapieżnik, z pewnością znalazłby dowody, pióra lub kości.