W przytłaczającej ciszy Murat stał jak zamrożony, z oddechem uwięzionym w piersi. Strach przesączał się do jego żył, wzmacniając rytm bicia jego serca. Uświadomił sobie, że jego impulsywna ciekawość zaprowadziła go do tego labiryntu bez informowania o tym kogokolwiek. Co jeśli nigdy nie ucieknie z tego miejsca? Nikt nie dowiedziałby się o jego miejscu pobytu.
Nerwy Murata osiągnęły punkt krytyczny. Jego jedynym priorytetem przestało być szukanie kurczaków, a stało się zabezpieczenie ucieczki. Powietrze wokół niego wydawało się gęstsze, dusiło go, jakby był złapany w duszący uścisk. Zmusił się do oddychania, oferując uspokajające szepty, aby uspokoić jego szalejące serce, ale jego próby spełzły na niczym.
Gorączkowo skanował otoczenie, jego wzrok błądził między różnymi tunelami wokół niego. Gdziekolwiek nie spojrzał, widział labiryntowy koszmar. Nie był pewien, jaką drogę obrał, aby dostać się tak głęboko, a jego umysł był zagubiony w wirze paniki.