Wtedy serce zaczęło jej walić. Wiedziała dokładnie, co to jest. Marta nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Jak to mogło być możliwe? Jeśli to prawda, co widziała, to była to prawdziwa katastrofa. Czy Holly naprawdę może być jej własną córką?!
Marta próbowała się uspokoić, myśląc, że może to tylko przypadek. Wiedziała, że znamiona mogą być powszechne i że to niekoniecznie musi coś oznaczać. Ale im bardziej przyglądała się Holly, tym więcej znajdowała podobieństw. Jej oczy, uśmiech, nawet sposób poruszania się – to wszystko przypominało Marcie jej córkę.