Kiedy więc nadszedł wreszcie dzień, w którym oboje mieli się pobrać, Martha była wniebowzięta. Holly zdobyła Marka, a to oznaczało, że musiała być naprawdę wyjątkowa. Martha była podekscytowana, że pozna ją lepiej i nie mogła się doczekać, by zobaczyć, jak idą do ołtarza. Po raz pierwszy od dłuższego czasu Mark znalazł kogoś, dla kogo warto było żyć.
Kiedy Martha dotarła do miejsca ślubu, mogła poczuć podniecenie w powietrzu. Wszyscy byli szczęśliwi i zrelaksowani, gotowi świętować związek Marka i Holly. Martha rozejrzała się, próbując dostrzec Holly wśród gości. W końcu zobaczyła ją, idącą do ołtarza w pięknej białej sukni, z welonem zakrywającym jej twarz.