Relacja na żywo
Chociaż Brooks był daleko od szpitala, czuł się, jakby był na miejscu. — Brooks mówił mi, że wszystko idzie dobrze i że świetnie sobie radzę. Słyszałam też, jak oddychał razem ze mną i wołał „Wow!” za każdym razem, gdy parłam — wspomina Haley.
Zanim Brooks się zorientował, nadszedł czas na wejście na pokład samolotu do Jackson. Ponieważ był tak zaangażowany w oglądanie narodzin swojej córki przez telefon, że stracił kompletnie rachubę czasu. Nadszedł wreszcie czas, kiedy żołnierz miał zostać ojcem. Ogarnięty radością wybuchnął płaczem. W tym momencie podeszli do niego pracownicy linii lotniczych…