Ogłoszono kolację, a tłum popłynął w stronę stołów jak rzeka, pozostawiając Olivera samego ze swoimi myślami i aparatem. Jeszcze raz przewinął cyfrowe obrazy, zatrzymując się na tym, który wrzucił go w spiralę wątpliwości. Powiększając je, przyjrzał się konturom pary, ich oczom i temu niewytłumaczalnemu elementowi, który wstrząsnął jego intuicją.
„Widziałem to już wcześniej, ale gdzie?”, jego myśli kłębiły się, przeszukując mentalne archiwum niezliczonych chwil, które uchwycił przez lata. Potem, jak światło zapalające się w ciemnym pokoju, kliknęło. Jego serce zaczęło bić szybciej, gdy szybko przekopał swoją torbę z aparatem w poszukiwaniu laptopa. Musiał to potwierdzić.