Bill z niecierpliwością czekał na zakończenie dnia relaksującą lekturą, łapiąc ostatnie promienie słońca z wygodnego hamaka. Z wesołą melodią odbijającą się echem w jego głowie, melodią z piosenki, którą usłyszał w radiu wcześniej tego dnia, Bill pracowicie zajmował się swoimi polami. Jego ręce były pokryte ziemią, kiedy zaczęło go ogarniać dziwne uczucie niepokoju.
Zdecydował się na szybki spacer, aby sprawdzić krowy na południowym pastwisku. Idąc starą polną drogą, chłonął widoki i dźwięki lata – ptaki ćwierkające wesoło na drzewach, brzęczące owady i delikatny szelest liści na delikatnym wietrze.
Zagwizdał, idąc w kierunku swoich krów, nie mogąc się doczekać, by znów je zobaczyć. Każdego ranka widok krów rozjaśniał mu oczy. Natychmiast poprawiało mu to humor, bez względu na to, w jakim był nastroju. Ale tego ranka stało się zupełnie odwrotnie… Ponieważ kiedy zbliżył się do pastwiska, wesołe gwizdanie Billa nagle się zatrzymało. Jego oczy rozszerzyły się z niedowierzania na widok sceny przed nim.