Cindy zawsze uważała, że w tym człowieku było coś szczególnego. Nie był taki jak zwykli bezdomni, których spotykała na ulicy. Ten człowiek był inny. Obserwowała go wiele razy i z czasem zaczęła go podziwiać.
Obserwowała, że mężczyzna jest wiecznie osamotniony, ale nigdy nie wyglądał na zniechęconego. Jego niezmiennie dobry humor i ciepły uśmiech witały każdego, kto przechodził obok. Co zaskakujące, nigdy nie szukał pomocy ani pieniędzy; wszystko, czego pragnął, to dar rozmowy. Cindy uznała to za godne pochwały i intrygujące, wyczuwając, że pod jego pogodną postawą kryje się dobrze strzeżony skarbiec niewypowiedzianych emocji.