Jednak dla weterynarza dotarcie do miejsca, w którym znajdował się robotnik, było prawdziwym wyzwaniem. Nie znała dokładnej lokalizacji węża i pracowników. W dodatku były to godziny szczytu, więc prawdopodobnie utknęłaby w korku. Mimo to musiała dotrzeć tam jak najszybciej, aby dać wężowi jak największe szanse na przeżycie.