Wszyscy nienawidzili jej, kiedy za niego wyszła – po jego śmierci czekało ich szokujące odkrycie

Nie było zbyt wiele czasu, by się nad tym zastanawiać. Nagle drzwi się otworzyły; to był jej konsultant ślubny, informujący ją, że zaczęła się muzyka procesyjna. Mogła teraz podejść do Harolda.

Samotne chodzenie po korytarzu było męczące. Nie było tam nikogo, kto mógłby jej towarzyszyć, ani ojca, ani matki, a już na pewno żadnych przyjaciół.

Gdy piosenka zaczęła grać, stopy Julii zaczęły się poruszać, jakby były same, jakby była odrętwiała na otaczający ją świat. Zignorowała zszokowane twarze siedzące na ławkach. Wszystko zdawało się dziać w mgnieniu oka. Czuła się oderwana od własnego ciała, jakby obserwowała siebie idącą alejką z daleka, nieświadoma otoczenia. To było tak, jakby inna osoba szła tym przejściem, ale to naprawdę była ona.