Jego oczy płonęły mieszanką frustracji i desperacji. Sugestia, że jego doświadczenia były zmyślone, bardzo go zabolała. „Wróciłem, aby podzielić się czymś ważnym” – nalegał, a jego głos drżał z pilności. „Potrzebuję, abyście wszyscy naprawdę mnie wysłuchali. Nie chodzi tylko o mnie, ale o nas wszystkich. To sprawa życia i śmierci!”
W końcu jego rodzice i brat ustąpili i usiedli, aby wysłuchać tego, co miał do powiedzenia. Oliver wciąż był słaby, ale zebrał wystarczająco dużo sił, by do nich przemówić. Słowa po prostu z niego płynęły, czując, że nie musi nawet myśleć o tym, co mówi.