Nagle pojawiła się ona. Jego piękna żona Laura, stojąca tuż przed nim. Miał wrażenie, że właśnie zapadł w długi sen, a nie pięć długich lat. A jednak była tutaj – tak oszałamiająca, jak w dniu, w którym po raz ostatni pocałował ją na pożegnanie.
Wpatrywała się w niego w szoku, zakorzeniona w miejscu przy jego łóżku, milcząca i nieruchoma. George odwzajemnił jej spojrzenie, jego umysł zdrętwiał z niedowierzania. Czy ona naprawdę tu była? Czy to był tylko wytwór jego wyobraźni?
Ale wtedy zaczęła się poruszać, powoli podchodząc do jego strony łóżka. „Mój drogi George’u – zaczęła, jej głos lekko drżał. W jej oczach było nerwowe spojrzenie. Jej wyraz twarzy był daleki od radości, którą spodziewał się zobaczyć. Czy coś było nie tak?