Z każdym uderzeniem wiosła czuł, jak ciężar jego decyzji przyciska go do ziemi. To był prosty plan – zbadać legendarny statek, odkryć jego tajemnice, sfilmować przygodę i wrócić jako lokalni bohaterowie. Ale gdy gigantyczny statek zbliżył się do niego, uderzył go jego ogrom. Mike zastanawiał się, czy nie postąpił zbyt impulsywnie, zbyt naiwnie.
Eddie, jego stały towarzysz we wszystkich ich eskapadach, wydawał się niezwykle cichy, a jego zwykle ożywiona twarz przybrała wyraz koncentracji. Oboje to czuli – niewątpliwe napięcie w powietrzu. To nie był kolejny zapomniany budynek czy opuszczona stacja kolejowa; to była Odyseja.