Mike i Eddie szybko schowali się w cieniu pod schodami, adrenalina wzrosła. Przez wąską szczelinę Mike dostrzegł mrożący krew w żyłach błysk pistoletu u boku mężczyzny. Ogarnęła ich fala strachu. Konfrontacja z tym człowiekiem nie wchodziła w grę. Trzymając się blisko siebie, wstrzymali oddech, śledząc jego niknące kroki i modląc się, by pozostać w ukryciu.
Głos Mike’a drżał, gdy szeptał: „Jesteśmy w poważnych tarapatach”. Eddie odparł z zaciętą determinacją: – Zachowaj spokój, Mike. Panika nie pomoże. Mike zassał drżący oddech, serce waliło mu głośno w uszach, a każde uderzenie potęgowało niebezpieczeństwo, w jakim się znaleźli. Eddie pochylił się bliżej, jego oczy płonęły determinacją – Mam plan.