Hałas był jak odległy, nawiedzający krzyk. Eddie i Mike zamarli z szeroko otwartymi z niepokoju oczami. Wymienili zmartwione spojrzenia, ale poczuli potrzebę dowiedzenia się czegoś więcej. Gdy szli dalej, schody nagle się zatrzymały, prowadząc ich do maszynowni statku.
Do ich uszu dotarł szum wody i okazało się, że brodzą w płytkiej warstwie wody. Poruszali się bezszelestnie, próbując namierzyć źródło stłumionych odgłosów. Ale puste komory statku odbijały się mylącym echem, przez co trudno było zidentyfikować kierunek dźwięku.