Gdy Kristen wysiadła z samolotu, ogarnęło ją chłodne powietrze terminalu, wyraźnie kontrastujące z zamkniętą przestrzenią, którą właśnie opuściła. Jej wzrok natychmiast padł na grupę czekającą tuż za bramką, a jej serce przyspieszyło na widok prawdziwych żołnierzy.
Ich mundury były nieskazitelne, skrojone perfekcyjnie, każde zagniecenie ostre i wyraźne, a ich postawy sztywne, gdy stali z niezachwianym autorytetem. Ich wyraz twarzy był wystudiowaną neutralnością, maskującą intensywność celu, który promieniował z ich obecności.