Minuty wydawały się godzinami, gdy autobus pędził ulicami. Serce Sama biło z każdym uderzeniem i zakrętem. Obserwował pana Smitha, którego nieregularna jazda zdawała się tylko pogarszać.
Kostki starszego mężczyzny były białe, gdy trzymał kierownicę, a jego oczy nerwowo rzucały się między drogą a lusterkiem wstecznym.