Starsze małżeństwo pozwala bezdomnej rodzinie mieszkać w garażu. Ich serca zatonęły następnego dnia!

Gdy Robert wyszedł do pracy, jego sąsiadka, pani Henderson, zawołała ze swojego ogrodu. „Robercie, mogę na słówko?” zapytała z troską w głosie. Podszedł do niej, wymuszając uśmiech. „Dzień dobry, pani Henderson. O co chodzi?

„Słyszałam dziwne odgłosy dochodzące z garażu zeszłej nocy – powiedziała, spoglądając na niego. Robert zawahał się, zanim odpowiedział: „Pozwoliłem bezdomnej rodzinie zatrzymać się tam na kilka dni. Potrzebowali schronienia” Pani Henderson zmarszczyła brwi, zaciskając usta. „Bądź ostrożny, Robercie – ostrzegła.