Starsze małżeństwo pozwala bezdomnej rodzinie mieszkać w garażu. Ich serca zatonęły następnego dnia!

Podczas lunchu Robert zastanawiał się nad różnymi sposobami poruszenia tematu wyjazdu. Czy mógłby przedstawić to jako sugestię? „Mógłbym zaoferować im pomoc w znalezieniu schronienia” – pomyślał. Ale ten pomysł wydawał się zbyt gwałtowny, zbyt bezosobowy, zwłaszcza w przypadku małych dzieci.

Jego niepokój narastał wraz z upływem godzin. Obraz jego garażu, bezbronnego i odsłoniętego, nie chciał opuścić jego umysłu. „A co jeśli zdecydują się nie wyjeżdżać?” – zastanawiał się. Ta myśl tkwiła coraz głębiej, utrudniając mu skupienie się na pracy.