Głodny zanurzenia się w duchu wyspy, Fredrick zaplanował swoją pierwszą wizytę w legendarnych świątyniach Bali, uważanych za serce duchowości wyspy. Z aparatem w ręku i podekscytowaniem w sercu, wyruszył na to, co wyobrażał sobie jako spokojny dzień eksploracji. Nie wiedział jednak, że przygoda miała przybrać dramatyczny obrót.
Słońce płonęło nad głową, gdy Fredrick stanął przed starożytnymi bramami świątyni, jego serce przyspieszyło, gdy wpatrywał się w zwietrzałe kamienie, wyrastające z serca dżungli. Masywne drzewa rozciągały się wysoko nad nim, a ich grube gałęzie tworzyły baldachim, który przepuszczał snopy światła słonecznego w świecących strumieniach.