Gdy tygodnie zamieniły się w miesiące, nawet najbardziej niezłomne serca zaczęły słabnąć. Aż pewnego ranka, idąc znajomą ścieżką do stodoły, zatrzymał się tuż przed drzwiami. Stanął tam i po raz pierwszy od miesięcy powiedział na głos: „On nie wróci”
Te słowa były jak ostatni gwóźdź do trumny, ostatnia akceptacja prawdy, której zaprzeczał od dnia zaginięcia Thundera. George usiadł na skraju boksu, jego zniszczone dłonie spoczęły na kolanach, a głowa zwisała nisko, gdy ciężar jego straty osiadł na nim jak całun.