Bill z trudem zniósł widok, który miał przed sobą. Stworzenie, małe i delikatne, wyraźnie cierpiało. Każda próba wstania była daremna; próbowało się podnieść, ale zaraz upadało, wydając z siebie cichy skowyt. Z tonącym sercem Bill zrozumiał, że musi działać szybko, aby uratować to małe życie.
Instynkt podpowiadał mu, by wyciągnąć rękę i uspokoić stworzenie, zaoferować mu jakąś formę pocieszenia. Jednak jego próby spotkały się z okrzykami strachu. Za każdym razem, gdy się zbliżał, stworzenie wydawało okrzyk alarmu, wyraźną prośbę, by trzymał się z daleka. To sprawiło, że Bill znalazł się w frustrującej sytuacji; chciał pomóc, ale strach stworzenia przed nim uniemożliwiał jakąkolwiek formę pomocy.