Tutaj Rohan mógł odetchnąć i doświadczyć normalności, nie będąc widowiskiem miasta. Pola dawały mu poczucie akceptacji. To było tak, jakby natura szeptała mu zapewnienia, obiecując, że wszystko w końcu się ułoży. W naturze wszystko miało swój cel i on też go miał. Trzymał się tej myśli… dopóki wszystko nie zaczęło się zmieniać.
W miarę upływu lat i starzenia się Rohana, jego charakterystyczny brzuch stał się akceptowaną częścią jego osobowości. Znęcanie się zmalało, a obraźliwe słowa straciły na sile, a przynajmniej tak sobie wmówił. Słysząc je tak często, prawie nie zauważał już, kiedy szyderstwa i szepty podążały za nim ulicami.