Po opublikowaniu recenzji, oczekiwania Stacey rosły, ale nieustające wiadomości od pana Perkly’ego nie ustawały. Pomimo jej wysiłków, nadal dzwonił, wysyłał SMS-y, a czasami przyjeżdżał niezapowiedziany na „inspekcje” Za każdym razem, gdy widziała jego imię na swoim telefonie, czuła ciężar frustracji i wyczerpania.
Podczas jednej ze swoich niespodziewanych inspekcji pan Perkly wskazał na wyimaginowane ślady na ścianach i mruknął o „dziwnych zapachach” Stacey czuła, że jej cierpliwość się wyczerpuje, a jej sanktuarium się wymyka. Wciąż przyprowadzał kupujących, nie zważając na jej wysiłki.