Żółw wydawał się teraz cięższy, jego skorupa zużyta i porysowana, ale niezaprzeczalnie żył. „Jak… jak to możliwe, że wciąż żyjesz? Wyszeptała Emily, mrugając przez łzy. Trudno było to pojąć.
Żółw, który zaginął na dziesięciolecia, zwierzak, którego już dawno straciła nadzieję, że kiedykolwiek zobaczy, był tutaj, spoczywając w jego rękach. Na początku Tubby nie reagował. Schował swoją małą główkę głęboko w skorupce, ale po chwili wydał z siebie cichy, piskliwy dźwięk.