Zamiast tego były to dwie malutkie sówki, których puchate piórka puchły od zimna. Wpatrywały się w niego szerokimi, nie mrugającymi oczami, a ich małe, okrągłe ciałka lekko drżały. Serce Jeremy’ego zawrzało z ulgi i zdumienia.
Jeremy delikatnie włożył sówki pod ciepły koc, tuląc je do piersi. Pospieszył do środka, pamiętając o ich delikatnym stanie i położył je w przytulnym pudełku w pobliżu kominka, gdzie ciepło pomoże im się ożywić.