Kilka sekund później z zaplecza wyszła kobieta po pięćdziesiątce o bystrych, przenikliwych oczach i siwiejących włosach spiętych w kok. Jej spojrzenie omiatało Daniela, zanim osiadło na szczeniaku. Jej wyraz twarzy był nieczytelny. „Przynieś go – powiedziała, kierując się już w stronę stołu do badań.
Daniel położył szczeniaka najdelikatniej jak potrafił i odsunął się, by pozwolić dr Monroe pracować. Zbadała go szybko, marszcząc brwi. Jej palce fachowo przesunęły się po jego spuchniętym brzuchu, a następnie do twarzy, otwierając usta, aby sprawdzić dziąsła. Im bardziej marszczyła brwi, tym bardziej Daniel czuł się spięty.