Nie myślała – po prostu biegła. Nogi ją paliły, płuca łomotały, ale parła naprzód. Drzewa rozmyły się, świat zawęził się do jednego celu: ucieczki.
A potem – światło. Otwór w drzewach. Ścieżka! Przedarła się przez ostatnie zarośla w momencie, gdy w polu widzenia pojawiła się postać.