Przez całą wieczność Mallory walczył z żywiołami, a jego kostki bielały, gdy trzymał koło sterowe stabilnie na falach. Łódź przechyliła się niebezpiecznie na bok, a potem, przy ostatnim, desperackim skręcie, Mallory zdołał wyrwać ją z chaosu.
Mallory wydychał długi, chwiejny oddech, podczas gdy Jacob i Tanner, obaj bladzi i z szeroko otwartymi oczami, powoli podnosili się z miejsca, w którym oparli się gwałtownym ruchom łodzi. Trzej mężczyźni wymienili spojrzenia, a niewypowiedziane pytanie zawisło w powietrzu: Co się właśnie stało?