Bill szedł naprzód, liście chrzęściły mu pod butami. Oczy Daisy śledziły każdy jego ruch, a jej postawa ochronna była niezachwiana.
Dziwne odgłosy stawały się coraz głośniejsze, teraz przeplatane słabymi, wysokimi kwileniami. Brwi Billa zmarszczyły się w zakłopotaniu. Czy to może być… dziecko?