Od tamtego dnia Jacob regularnie wracał na posterunek policji, mając nadzieję, że ktoś go w końcu wysłucha. Ale za każdym razem spotykał się z lekceważącymi spojrzeniami, półsłówkami i uprzejmymi odmowami. Dla nich był tylko kolejnym walczącym dziennikarzem szukającym sensacyjnej historii. Ale nie dlatego to robił.
Las był jego domem. Po śmierci rodziców był wszystkim, co pozostało mu z dzieciństwa, jedynym miejscem, w którym wciąż czuł się z nimi związany. Patrzenie, jak jego ciszę wypełnia cierpienie, było nie do zniesienia. Nie gonił za łupem – próbował chronić to, co najważniejsze.