Na początku było jak każdego innego dnia. Drzewa ciągnęły się w nieskończoność, las był niezakłócony. Westchnął, przecierając zmęczone oczy. Ale wtedy – coś zamigotało na ekranie. Wstrzymał oddech. Przybliżył obraz, serce mu waliło. Coś tam było. Coś, co nie należało do niego.
Jego puls przyspieszył, gdy wyregulował kamerę, próbując uzyskać wyraźniejszy obraz. Cienie przesuwały się pod drzewami, ruch był ledwo dostrzegalny. I wtedy, po raz pierwszy od tygodni, Jacob poczuł to – ten ostry, niepowtarzalny wstrząs pewności.