Pan Carlton przerwał mu nagle, a jego głos przybrał kontemplacyjny ton. „Więc dowiedziałeś się… hmm. Nie powinieneś był tego widzieć – powiedział cicho pan Carlton, a jego głos zadrżał.
„Chodź ze mną – powiedział pan Carlton, jego głos był spokojny, ale z nutą smutku. Wskazał Henry’emu, by zszedł za nim po schodach. Gdy schodzili, pan Carlton podszedł do dużej skrzyni, którą Henry zauważył wcześniej.