Jego pies nagle wbiegł do lasu – to, co tam znalazł, zmroziło mu krew w żyłach!

Wade zatrzymywał się przy niektórych fragmentach, które wspominały o konkretnych lokalizacjach i czasach ustawień, a niegdyś pełen nadziei podziw pisarza przerodził się w niepokojące dążenie do odnalezienia nieuchwytnego cielaka za wszelką cenę. W ostatnich wpisach dziennik był pełen ponurej determinacji.

Strony były wypełnione starannie narysowanymi schematami pułapek, instrukcjami mieszania silnych środków uspokajających i listami materiałów do budowy drucianych sideł. Pisarz nie nazywał już tych stworzeń „majestatycznymi” lub „istotnymi dla ekosystemu”, ale raczej omawiał je w kategoriach zysku, prestiżu i sławy, która nastąpiłaby, gdyby udało mu się zdobyć ekskluzywne nagrania rzadkiego białego łosia.