W jego uszach rozbrzmiewało ciche gdakanie małp, przypominające o dziwnej współpracy między tymi zwierzętami i ich ludzkimi trenerami. Gdy oczy Toma przyzwyczaiły się do słabego światła wewnątrz budynku, zobaczył coś, co wprawiło go w osłupienie i przerażenie.
Z cienia zaczęli wyłaniać się mężczyźni, których twarze częściowo skrywały poszarpane ubrania i szaliki, a ich ruchy były przemyślane i wyćwiczone. Poruszali się w niepokojącej ciszy, skanując okolicę z drapieżnym skupieniem, jakby czekali na coś – lub kogoś.