Kiedy otworzyła je ponownie, coś przełamało horyzont – ciemna głowa, a potem ramiona wypychające się z wody. Przez chwilę serce jej podskoczyło, ale uspokoiła się, szybko zgadując.
Prawdopodobnie husky, pomyślała. Gęste futro, postawione uszy, a nawet sposób, w jaki zwierzę strząsało wodę z sierści, przypominały jej psa zaprzęgowego, którego widziała kiedyś na zimowym festiwalu. Husky lubiły się włóczyć, a wczasowicze czasami puszczali swoje zwierzęta luzem w pobliżu brzegu.